poniedziałek, 17 lutego 2025

Cenyrolnicze.pl: Rolnicy do ministerstwa: jesteście po naszej stronie, czy wielkich korporacji?

 - Trudno pomyśleć co by było, gdyby wykryto u nas ognisko pryszczycy. Wiemy, że nie zdiagnozowano źródła choroby, która jest ciągle w środowisku. Wiemy, że choroba przenosi się w powietrzu na bardzo duże odległości. Co się wtedy stanie z hodowcami bydła? Czy podzielą los trzody chlewnej? – pyta Alina Ojdana ze Związku Zawodowego Rolników „Korona” , cytowana przez https://www.cenyrolnicze.pl/wiadomosci/rynki-rolne/trzoda-chlewna/37940-rolnicy-do-ministerstwa-jestescie-po-naszej-stronie-czy-wielkich-korporacji

- Kilka dni temu byliśmy świadkami jak ciężarówki  z żywymi tucznikami wjeżdżają na teren zakładu w Kutnie. Tylko w czasie godziny trzy transporty wjechały do Animeksu. Oczywiście miały prawo tam wjeżdżać jak i do innych zakładów, ponieważ po wykryciu pryszczycy na terenie Brandenburgii, Niemcy bardzo szybko uzyskały regionalizację dla tej choroby. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie zaprzeczenia ze strony kierownictwa Animexu, że oni nie sprowadzają żywych tuczników na teren swoich zakładów. Trzy dni temu udowodniliśmy, że te tuczniki jadą, a kierownictwo po prostu mówi nieprawdę – przypomina Alina Ojdana.

- My rolnicy obawiamy się tak masowego wjazdu tych ciężarówek, dlatego że do dzisiaj nikt nas nie poinformował jakie było źródło tej choroby. Wiemy tylko, że przypuszczenia niemieckich naukowców mówią o tym, że choroba przyjechała z nieprzebadaną żywnością z Turcji lub Iranu, gdzie wirus pryszczycy jest wciąż aktywny. To nas nie uspokaja. Wiemy doskonale jak wygląda walka z chorobą zakaźną, ponieważ od 10 lat walczymy z afrykańskim pomorem świń. I w jakim dzisiaj jesteśmy miejscu? W otóż takim, że w 2015 r., kiedy pojawiają się pierwsze ogniska, mieliśmy 245 tys. gospodarstw zajmujących się trzoda chlewną. W jakim miejscu teraz jesteśmy? Ocalała garstka 47 tys. Wszyscy wiemy jaka jest walka. Tę sytuację doskonale zna pan dr Jażdżewski, który od 10 lat podejmuje walkę z tą chorobą. W jakim jesteśmy miejscu? Jesteśmy rekordzistami jeśli chodzi o przypadki ASF i dzików. Tylko w tym roku wykryto ponad 500 przypadków u dzików. Jesteśmy liderami. Dla przykładu, Rumunia ma 81 takich przypadków, Bułgaria 177, a Litwa 79. Jakie doświadczenia zebraliśmy? Jesteśmy nieudolni w walce z tą chorobą. Być może mamy nieudolne prawo łowieckie. To jednak nie my rolnicy powinniśmy się o to martwić. Pryszczyca jest jednak dużo groźniejsza chorobą, bo atakuje inne gatunki zwierząt, a przede wszystkim wszystkie parzystokopytne: bydło, owce, świnie i kozy. Trudno pomyśleć co by było, gdyby takie ognisko u nas wykryto. Wiemy, że nie zdiagnozowano źródła choroby, które jest ciągle w środowisku. Wiemy, że choroba przenosi się w powietrzu na bardzo duże odległości. Co się wtedy stanie z hodowcami bydła? Czy podzielą los trzody chlewnej? Na pewno byśmy tego nie chcieli. Apelujemy też z tego miejsca do ministerstwa rolnictwa, żeby określiło się po której jest stronie: nas rolników, czy wielkich korporacji. Apelujemy do zakładów, które sprowadzają teraz to mięso. Import jest motywowany wielką chęcią zysku. Co się stanie jeśli ta choroba zostanie zawleczona do waszych zakładów? Wiemy wszyscy, że te duże zakłady są eksporterami mięsa i wiecie dobrze, że odetniecie sobie drogę do eksportu na wiele rynków. Apelujemy do ministerstwa rolnictwa: spotykajcie się z nami i rozmawiajmy. Wypracujmy jakiś wspólny mechanizm – nawołuje Alina Ojdana.